2024-10-19. Dookoła jeziora Dzierzgoń
2024-08-24. Wzdłuż Kanału Elbląskiego
2024-06-29. Śladami osadnictwa olęderskiego, cz. II
2024-06-15. Śladami osadnictwa olęderskiego
2023-10-19. Pałace Pojezierza Łasińskiego
Bałem się tego dnia, widząc to, co zaczęło się w środę. Poranek jednak nie wyglądał najgorzej. Sprawdziliśmy prognozę i niestety zapowiedzi nie były zbyt optymistyczne. Ponowny deszcz miał pojawić się ok. południa. W komplecie, czyli wraz z Pawłem postanowiliśmy jednak ruszyć do centrum Torunia. Musiałem zbadać, o co chodzi z wejściem do katedry, dlaczego tam dzień wcześniej był sznurek, a i też kilka obiektów chciałem zwiedzić od środka.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od kościoła pw. WNMP, w którym było bardzo ciemno, później podjechaliśmy pod siedzibą Uczelnianego Centrum Informatycznego- Collegium Maximum UMK, po czym mieliśmy dostać się na toruńskie cmentarze i kaplice. Niestety zaczęło padać, więc skryliśmy się pod Łukiem Cezara. Po chwili postoju postanowiliśmy przejechać pod kościół pw. śś. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty. Okazało się, że katedrę można zwiedzać, ale jest to wyraźnie utrudniane. Zamiast sznurka była krata, zamknięta. My jednak weszliśmy dzięki temu, że wyszła jedna z osób. Wchodząc do nawy, usłyszeliśmy: „tylko proszę nie za długo”. Po wyjściu z kościoła obejrzeliśmy przemarsz policji przez starówkę do katedry. Deszcz rozhulał się na dobre, więc postanowiliśmy posiedzieć w jednej z knajpek. Sytuacja jednak nie zmieniała się na dobre, a wręcz przeciwnie. Przeszliśmy więc do kolejnego kościoła, tym razem poewangelickiego, pw. św. Ducha, obecnie siedziby toruńskiego duszpasterstwa akademickiego, prowadzonego przez jezuitów. Tutaj ponownie mogłem zachwycać się intarsją- techniką wykonania XVIII-wiecznych drzwi będących ekspozycją w kościele. Dalej lało, więc udaliśmy się w stronę Planetarium im. Władysława Dziewulskiego w Toruniu, po drodze zaglądając jeszcze raz do kościoła pw. WNMP, gdzie zrobiło się nieco jaśniej. Po godzinie przebytej na seansie w planetarium sytuacja z deszczem się nie zmieniała. Postanowiliśmy więc nie czekać i ruszyć w stronę Stawek, przejeżdżając obok zmokniętego Filusia.