2024-08-24. Wzdłuż Kanału Elbląskiego
2024-06-29. Śladami osadnictwa olęderskiego, cz. II
2024-06-15. Śladami osadnictwa olęderskiego
2023-10-19. Pałace Pojezierza Łasińskiego
2023-09-02. Z PTTK przez Barcję i Natangię
Trzeci dzień w Starej Kaźmierce rozpoczął się bez deszczu. Ruszyliśmy więc z rana do miejscowości Czarnybród, bo właśnie tam można znaleźć sporo domów z darniowej rudy żelaza. Celem było odszukanie domu, który ponoć jest najładniejszym domem w całej puszczy. Rzeczywiście miejsce jego usytuowania jest przecudne, ale w samym obiekcie zabrakło mi właściwego pokrycia dachowego.
W pierwszej części wycieczki, która wiodła przez główny i lekko zapiaszczony trakt leśny, zatrzymaliśmy się przy kilku opuszczonych gospodarstwach, a po kilkunastu kilometrach od Starej Kaźmierki byliśmy już w Czarnybrodzie. Tutaj, przy jednej z opuszczonych zagród, do której również zajrzeliśmy, zaatakowała nas ulewa i nie pomógł nawet las. Szybko jednak się wypogodziło i po kilkunastu minutach mogliśmy dalej ruszyć na poszukiwanie historycznej zabudowy.
Miejscowość Czarnybród otoczona jest lasami i nie ma tam żadnych dróg utwardzonych. Jest za to sporo historycznych domów, część w stanie agonalnym, a część trzyma się dobrze. Zatrzymywaliśmy się niemal przy każdym, wartym uwagi gospodarstwie, podziwiając umiejscowienie zagród i budulec, z których obiekty zostały wybudowane. Do celu, jaki sobie wyznaczyliśmy, prowadził odcinek piaszczystej drogi przez las. Deszcz utwardził nieco nawierzchnię, co pozwoliło na łagodniejszy przejazd, choć i tak momentami musieliśmy schodzić z rowerów. Po prawej stronie drogi, „na końcu świata”, między drzewami pojawiły się dwa odrestaurowane budynki z wyeksponowaną na ścianach rudą darniową żelaza. Właściciele posesji pozwolili nam wejść na teren prywatny i porobić zdjęcia. W tym momencie przyszła kolejna fala deszczu, na szczęście tylko chwilowa. Całą posesję obeszliśmy dookoła i ruszyliśmy w drogę powrotną, objeżdżając wioskę z drugiej strony.
Pojawiający się miejscami piach utrudniał jazdę, ale kilometraż na szczęście nie był wygórowany. Nie przekraczając na całej trasie 40 km, lasem wróciliśmy do Starej Kaźmierki. Kolejny dzień miał być odpoczynkiem od rowerów i regeneracją sił.